niedziela, 23 września 2012

Bulgaria. Samokov. Lozko. I WiFi w pokoju. Jupi!

Bylismy sprytni i zabukowalismy sobie dzisiejszy bulgarski nocleg jeszcze z Grecji przez portal booking.com Za te wszystkie (wymienione w tytule) wygody (dodam jeszcze, ze sniadanie jest w cenie i mamy dwa dwuosobowe pokoje, kazdy z wlasna lazienka) placimy tylko 6euro wiecej niz za nocleg w namiotach na polu kampingowym.

Skoro mam WiFi z lozka to musze nadrobic zaleglosci :-)
Podczas naszego pobytu w Atenach, nocowalismy w Rafinie (Rafina). W wolnym dniu poza plaza i morzem postanowilismy zwiedzic Rafine, zobaczyc port, zrobic zakupy. Ja marzylam o tym zeby sobie troche pogotowac. Okazalo sie, ze niedaleko portu znajduje sie Lidl :-) Ruszylismy wiec ochoczo w jego kierunku, zrobilismy zakupy, udalismy sie do kasy, a tam kasjerka podaje nam kwote, placimy karta, prosi o dowod osobisty. Tlumaczy nam, ze to taki wymog. Mysle sobie ,,dobra jestem, tak duzo zrozumialam z tego greckiego'' I dociera do mnie oczywista oczywistosc, turlam sie ze smiechu z samej siebie, bo kasjerka jest Polka :-) :-) Nie mielismy duzo czasu, nasza rodaczka byla w pracy ale zdazylismy wymienic kilka zdan :-) Bardzo mila niespodzianka :-)
Wczoraj meldowalismy sie z Thessalonik, dzisiaj je zwiedzalismy :-) Zaczelismy od kawy w Starbucks, a pozniej zanurzylismy sie w zakatki miasta. Chodzil za nami seafood. Mijalismy dziesiatki knajpek. Wrocilismy do jednej, schowanej pomiedzy (dzisiaj nieczynnym) targiem rybnym, a jedna z przelotowych uliczek. W knajpce sami lokalesi, widac, ze wogole nie przypominala lokalu przygotowanego pod turystow. Ale Dima wiedzial czego chce i nie zamierzal zmieniac zdania. Szybko ruszyl do jednego z wolnych stolikow. I to byl swietny wybor. Szef lokalu byl znakomity, szybko znalezlismy wspolny jezyk. A jedzenie.. ach jedzenie bylo cudowne. Zostalismy zaproszeni do kuchni, zebysmy przekonali sie o swiezosci potraw i dokonali wyboru. Na stol ruszyly salatka horta, smazone roladki, ser w baklazanie, grillowane sardynki, inna grillowana ryba, ktorej nazwy nie pamietamy, malze i Dima chyba zamowil kalmara? Zapytam jutro. My z Daga skusilysmy sie jeszcze na lampke wina, Dawid zamowil kawe.. I na nasz stol w prezencie od restauracji wjechal deser :-) baklava, ciasto budyniowe, rodzynki w syropie I do tego jeszcze lody. I niech mi ktos powie, ze Grecy nie daja dobrze zjesc :-)

Ruszylismy w dalsza droge.
Na granicy tez bylo zabawnie, poniewaz bulgarski celnik postanowil zapytac Dime, jaka ma wize w paszporcie i zdziwil sie bardzo gdy okazalo sie ze Rosjanin podrozujacy z trojka Polakow ma finska wize. ,,Polska na lewo'' uslyszelismy :-) Zeskanowal, uwierzyl i puscil nas w dalsza podroz :-)
Do napisania. Jutro przed nami dluuugi dzien.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz