Zrobiliśmy to! Udało się, wymieniliśmy skrzynię w Polonezie :) Nareszcie słychać tylny most ;) ha ha
Teraz sobie żartuję ale poprzedni weekend był bardzo ciężki dla nas obojga.
Plan był następujący:
1) Zdobycie idealnego organu do przeszczepu
2) Przygotowanie nowej-używanej skrzyni do przeszczepu - umycie, zlanie starego oleju, przejrzenie, wymiana uszczelnień we wszystkich podejrzanych miejscach
3) Zlanie oleju ze skrzyni na aucie
4) Zdjęcie skrzyni znajdującej się na aucie
5) Zamontowanie nowej-używanej skrzyni
6) Zalanie olejem
7) Pomyślny przebieg jazdy testowej i otwieramy szampana :)
Finalnie te kilka punktów zamieniło się w kilkanaście godzin ciężkiej walki. Samo zdobycie nowej-używanej skrzyni było wyzwaniem. Zdecydowaliśmy, że kupimy ją tylko od zaufanego sprzedawcy, który już raz sprzedał nam skrzynię igiełkę do Zielonego Krokodyla. W kilkuset kilometrową trasę ruszyliśmy dopiero po potwierdzeniu "sprawdziłem, jest ok". W sobotę przed południem.
Czyszczenie, weryfikowanie, uszczelnianie nowej-używanej skrzyni pomimo, że zajęło nam sporo czasu poszło zgodnie z planem. Schody zaczęły się podczas przekładki. Wiem, że już to robiliśmy, wiem, że za czasów Zielonego Krokodyla uznaliśmy, że nie jest to wcale takie straszne ;)
Zdecydowanie zapomnieliśmy ile ta skrzynia waży i jakim wyzwaniem jest manewrowanie nią w pozycji leżenia pod samochodem. Z pola walki zeszliśmy jakoś przed drugą w nocy..
Dawid szacun!
Montaż wnętrza, wymiana połamanych przez poprzednich mechaników plastików, montaż nowego mieszka drążka zmiany biegów i porządna jazda testowa miały miejsce dopiero w ten weekend.
Wnioski? Kolejny punkt dla nas :)
Kilka zdjęć:
Nowa-używana skrzynia przed-w trakcie-po:
Rokowania po zlaniu oleju:
Oględziny od środka:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz