wtorek, 20 czerwca 2017

Rów rozczarowania.. bo chyba każda Załoga musi przez to przejść ;)

Tak, my też miewamy gorsze dni. Szczególnie kiedy człek zmęczony, ma być łatwo i przyjemnie, albo chociaż jedno! z dwojga, a jakoś tak ciągle coś nie tak..



Czego nie lubimy w przygotowaniach do Złombolu?

Numer jeden jednogłośnie! - Bitexu 
W dokumentach nowego Krokodyla stoi, że konserwacja została wykonana środkami Valvoline. Z tego z czym przyszło nam się mierzyć wnioskujemy, że Tectyl poszedł wyłącznie w profile, a podwozie oberwało swojskim Bitexem. I chociażby nie wiem jak bardzo się człowiek przed tym chronił (długie rękawy, robocze spodnie, rękawice) zawsze się to zUo w jakiś sposób dostanie na skórę. A pomaga tylko szorowanie szczotką z AŁA! twardym włosiem.. Niech będzie, że rozumiemy zastosowanie go w PRLu gdy 'nie było niczego' ale w 2000r? Nie lubimy Bitexu. Wielka czarna kropka i zakończony temat. 

Numer dwa - inżynierów z FSO ;)  
Za markowanie unowocześnień. Grzebiąc w tym aucie widać jak wszystko jest tak trochę na siłę doklejone. Wtrysk wielopunktowy doklejony do silnika z lat 60-tych w sposób utrudniający jego serwisowanie. Łączniki stabilizatorów, które w latach 90-tych w większości aut wyglądały zupełnie inaczej, hamulce... a nie wróć, to jedyna rzecz, która Panom inżynierom się udała. No dobrze, jeszcze Koreańczycy unowocześnili wentylację. Tyle dobrego!

Tak tak, czytacie i nie wierzycie, bo przecież widziały gały co brały, a że wzięły dwukrotnie, to powyższy akapit tylko świadczy o tym, że już najwyższy czas na pierwsze wyjście z mroku, znaczy się garażu ;) I w drogę! :)

Numer trzy - poprzednich właścicieli Polonezów
Jak to jest, że ktoś kupuje auto w salonie, wydaje na nie całkiem sporą sumkę... a po kilku, no powiedzmy kilkunastu latach totalnie je zaniedbuje? Bo się nie opłaca.. za to opłaca się kupić inny samochód za kolejną furę pieniędzy i po kilku latach i o niego przestać dbać. Niestety typowe i smutne.

Numer cztery - polskich mechaników
A właściwie ich dużej większości. Nie wiem jak wyglądają naprawy aut innych marek, ale nie sądzę, żeby było inaczej. W przypadku Poloneza to nie dość, że nie naprawią pacjenta skutecznie to przy okazji coś zniszczą. Serio serio. W sobotę dobre półtorej godziny spędziliśmy na złomie, bo tu śrub brakuje, tu złamany plastikowy bolec, do którego montuje się cięgno sterowania temperaturą powietrza. Połamane plastiki wnętrza, źle poskładane elementy, pourywane mocowania. Bo co? Bo to tylko Polonez? :( 

Niestety poprzedni weekend mimo wielu naprawdę wielu godzin pracy nie zamknął się dodatnim bilansem. Jednym z zaplanowanych zadań była wymiana skrzyni na jedną z tych, która została nam jeszcze z czasów Pierwszego Krokodyla. Przed wykonaniem jakichkolwiek prac przy aucie postanowiliśmy dokładnie obejrzeć część zapasową. Okazało się, że nowa-stara skrzynia ma całkowicie rozsypane łożysko na wałku sprzęgłowym.. szukamy kolejnej.

Co zrobiliśmy podczas minionego weekendu:
- wymieniliśmy gumy drążka stabilizatora i łączników stabilizatora
- wymieniliśmy amortyzatory przód


- poprawiliśmy wygłuszenie skrzyni, która aktualnie znajduje się na aucie - poprzedni mechanicy zupełnie się do tego nie przyłożyli, gumy nie znajdowały się we właściwym położeniu i nie spełniały swojej roli
- poprawiliśmy mocowanie zderzaka
- naprawiliśmy sterowanie mieszalnikiem powietrza ciepło/zimno
- oczyściliśmy i przygotowaliśmy do malowania pozyskane na złomie kierownice powietrza
- wymontowaliśmy prawą półoś, zawieźliśmy ją do wymiany łożyska i zamontowaliśmy ją w to samo miejsce ;)

Co nam pomaga w kryzysowych momentach?
- Nina Simone
- lemoniada z hyćki w dużych ilościach
- oglądanie zdjęć z poprzednich Złomboli
- założone 2! dni temu konto na instagramie: instagram.com/krokodylteam



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz