sobota, 18 sierpnia 2012

Międzynarodowy Zlot Pojazdów Militarnych.

W ramach "leniwej" soboty postanowiliśmy wybrać się dziś na IX Międzynarodowy Zlot Pojazdów Militarnych "Gąsienice i Podkowy" Borne Sulinowo 2012. 

Krokodyl ma w końcu taki "generalski" kolor :-)) 
400 kilometrów, które dzisiaj "łyknął bez zająknięcia" dobrze wróżą jego kondycji na wrzesień. Cieszymy się.


Na przystawkę dania głównego jakim dzisiaj był zlot wybraliśmy miasto widmo: Kłomino.
Kłomino powstało w latach trzydziestych XX wieku. Najpierw stacjonowały w nim niemieckie oddziały Służby Pracy. Następnie zamienione zostało na obóz jeniecki (przebywali w nim polscy jeńcy wojenni, cywile aresztowani na terenach Polski, a także Francuzi i Rosjanie). Później tereny te zostały przejęte i zagospodarowane przez Rosjan, którzy wybudowali na nich bloki, szpital, sklepy, a nawet kino. Miasteczko to, bardzo długo, żyło swoim życiem. Ostatni żołnierze rosyjscy opuścili je dopiero w 1992 roku! To co zostało rozbierano i rozkradano. Czym Kłomino jest dziś? Atrakcją przyciągającą wielu turystów, którzy swoje wypasione "asfaltowe" bryki gonią po zakurzonych, podziurawionych ścieżkach prowadzących do widma. A co spotykają na miejscu? Nie ma tam budek z hot-dogami, nie ma waty cukrowej i zjeżdżalni dla dzieci. Jest tylko wszechogarniająca PUSTKA. Zobaczcie:
A sam zlot? Jak to zlot. Zatłoczony, zakurzony, gwarny. Było bungie, były trampoliny, był kebab, zjeżdżalnie dla dzieci, była scena i konkursy w stylu "kto zgadnie jakiego Państwa hymn teraz gramy?", Gdzieś tam spomiędzy tej całej tandetnej otoczki dało się wyłowić coś więcej. Spójrzcie:


Zakurzeni, zgrzani (pogoda dzisiaj wyjątkowo dopisała!) zapragnęliśmy ciszy i kąpieli w jeziorze! Uciekliśmy szybko z miasta.. by zbratać się z naturą :-)

Płeć męska ruszyła na podbój jeziora.


Jakież było zdziwienie Panów gdy okazało się, że na środku jeziora jest dokładnie tak samo głęboko jak na jego brzegu :-))) Wyobraźcie sobie. Ja z kocyka miałam ubaw po pachy :-))
Plan przepłynięcia basenu wodnego wszerz stracił na atrakcyjności. Skończyło się na radosnym pluskaniu :-)) "Wanna" Rulez.

Krokodyl Rulez:


Gdy poczuliśmy się wystarczająco zbratani z naturą ruszyliśmy na lokalny przysmak do Starego Drawska: wędzona sielawa. Mniam!

Kiedy my zajadaliśmy się sielawą Krokodyl prężył się przed ruinami Zamku w Starym Drawsku:


Po zakończonej konsumpcji ruszyliśmy nach Posen!

Po drodze zmuszeni do tankowania "GDZIEKOLWIEK byle szybciej" trafiliśmy na stacje, na której czas się zatrzymał. Dawid nie mógł sobie odmówić i obrobił poniższe zdjęcie tak, by wyglądało na zrobione w latach 80-tych:

Ciekawa jestem czy osoba obsługująca na stacji też zauważyła, że z dystrybutora wciąga paliwo samochód z przyszłości :-)))))))

No i żeby nie było, że mnie na tej wycieczce nie było:



Pozdrawiamy :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz